chinaski chinaski
5420
BLOG

Podłość i podłość. Klasyfikacja S. Blumsztajna

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 25

Czarka Michalskiego, faceta bez "kręgosłupa", ktoś ceniący elementarne cnoty, nie może traktować poważnie. Nie ma jednak podstaw, by mniemać, iż przeciętny wyznawca "wartości" promowanych przez "Krytykę Polityczną" (obecnego chlebodawcę Pana Czarka, ulubienicę stylizowanego na anglosaskiego konserwatystę <sic!> Ministra Kultury i warszafskiego magistratu), podchodził do produktów eksmałżonka słynnej Manueli, z ostentacyjnym ubolewaniem. Jakże by mógł, skoro Michalski na oczach milionów dokonał ideologiczne harakiri, kajał się na kolanach przed Michnikiem, nie wspominając o szczegółach wkupywania się w łaski "gówniarstwa": Sierakowskiego, Sutowskiego, Gduli... Wyznaczył na lata rekordy; przy nim przereklamowana metamorfoza wydawcy "Ozonu", który pragnąc symbolicznie opuścić Biłgoraj, wymienił krucyfiks na imitację penisa, to nie warta odnotowania błahostka. Nie wspominając casus "odwróconego" Bolka czy... innego Wołka...

Konsument "Krytyki Politycznej", to człowiek wyzbyty umiejętności szerszej percepcji, klasyczny leming. Z jednej strony reklamuje się jako zagorzały lewicowiec, europejski socjaldemokrata, by za chwilę zaciekle bronić czołowych liberałów z nieboszczki UDecji. Powtórzy po stokroć te wszystkie brednie, które na co dzień za pieniądze podatników-katolików wbił mu do głowy jakiś pseudojajogłowy lewak. Powtórzy, by zapamiętać. Chcę zapamiętać, bo tak łatwiej uwierzyć. Tylko wtedy mainstreamowy sezam  może otworzy swe podwoje.

Na dniach Czarek Michalski, który - jak wspominałem - kroczy rakiem drogą św. Pawła, ogłosił światu swój "wkurw" na prof. K. Rybińskiego. Sprawa jest głośna, jeśli, ktoś jeszcze się nie zaznajomił, niech sprawdzi TU.

Po ukazaniu się licznych tekstów piętnujących szczerość Michalskiego (m.in. autorstwa J. Karnowskiego), głos postanowił zabrać sam Sewek Blumsztajn, przedstawiciel "czerskiej diaspory", o którą tak chętnie i złośliwie pytał Czaruś niegdyś swego rozmówcy - M. Cichego. Blumsztajn, bezlitosny tropiciel prawaków i katoli, dziś opływa miłosierdziem:

"To nie ładnie grozić komuś "wsadzeniem do bagażnika", ale nie rozumiem czego obaj panowie się tak wystraszyli. Nie ma już "maluchów", a Michalski tylko tak pisze. O "Gazecie Wyborczej" nie takie rzeczy pisał, ale przemocy nigdy nie użył. Najwyżej werbalnej. Ja to wiem i pan Karnowski też.

Po prostu Michalski znielubił teraz Karnowskiego i jego kolegów. Jakoś muszą to przeżyć, łatwo nie będzie.

Ja to wiem bo mnie też kiedyś nie lubił."


Nie ma tu mowy o żadnej "podłości", dziennikarskiej/publicystycznej "perwersji", nie mówiąc o rozstrzygającym polemikę podsumowaniach w stylu, iż Michalskiego "nie można obciążać odpowiedzialnością za słowa i czyny".

Czarek po prostu tak pisze. Nie lubi Karnowskiego i jego kolegów. Trzeba to przeżyć, przecież to takie normalne, swojskie.

Rady i opinie Pana Sewka zawstydzają mnie - nienawistnego z definicji prawaka, ogromem swego humanitaryzmu. Byłbym nimi szczerze wzruszony, gdyby nie pamięć o furii, jaką wzbudził niegdyś Czarek na Czerskiej. Wtedy jednak, o ile dobrze pamiętam, nasz bohater nie chciał nikogo "zamykać w samochodowym bagażniku", raczej wyartykułował (przypadkiem?) kilka sankcjonowanych przez mainstream prawd. Kiedy czerska generalicja w odpowiedzi pisałaTAK, Sewek dyplomatycznie milczał...a może wręcz przeciwnie, szalał w obronie naruszonej (rzekomo) czci swej koleżanki-krajanki Heleny Łuczywo???

Kalizm, który tak bezwstydnie i bezpośrednio artykułuje dziś Pan Blumsztajn, to stały i zwykle jedyny element dyskursu, jaki uprawia od lat michnikowszczyzna. Tacy są mocni intelektualnie.
 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka