chinaski chinaski
2817
BLOG

Kowal z PJN niczego nie ugra. Janke dla RZ (polemika)

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 43

Inicjatywa spiskowców, którzy wbili sztylet w plecy poturbowanego Smoleńskiem Kaczyńskiego była wyjątkowa. Nikt w III RP tak ostentacyjnie, bez cienia klasy i jakiejkolwiek refleksji, nie próbował budować politycznego kapitału. Pjonki za garść tefałenowskich srebrników sprzedali się na oczach milionów. Przyznam, że nawet M. Borowski uciekając z tonącego millerowego okrętu nie okazał tyle politycznego nihilizmu. PJN od początku skazany był na niebyt; kolejne wydarzenia potęgowały tą opinię, tak w nieskończoność...

A mimo wszystko rejterada J. Kluzik-Rostkowskiej została przyjęta z wielką, niezrozumiałą sympatią. Nie mam w tej chwili na myśli zadowolenia salonu (, on żywił nadzieję na realizację tego, czego sam nie potrafił dokonać przez ostatnie lata -na rozbicie PIS), myślę o reprezentantach tzw. umiarkowanej prawicy.

Igor Janke, jeden z jej przedstawicieli, czołowy sympatyk (były?) PJN, w tekście dla "RZ" pisze:

"Kiedy grupa dysydentów opuszczała Prawo i Sprawiedliwość, wielu komentatorom – także i mnie – wydawało się, że PJN to największa szansa na stworzenie nowej siły politycznej od czasu założenia PiS i PO."

Co spowodowało, że im się wtedy tak wydawało? Jakże kobieta, która kilka dni po przegranej kampanii wyborczej poszła na kawę z Palikotem, po czym przekonywała, że Kaczyński spotwarzył Ślązaków, mogła stanowić atrakcyjną ofertę? Zasadnicze pytanie, lecz próżno czekać na merytoryczną, podpartą poważna argumentacją odpowiedź.

Szef salonu24 kontynuuje:

"PJN miał więc – wydawałoby się – dobre warunki do rozwoju. Nowej partii od początku brakowało wyrazistego lidera, ale doświadczenie polskiej polityki pokazuje, że taki lider niekoniecznie musi być atutem partii. Czasem bywa czynnikiem blokującym rozwój. Wystarczy przyjrzeć się Jarosławowi Kaczyńskiemu – bez wątpienia wybitnemu przywódcy i politycznemu wizjonerowi – który jednak uniemożliwia swojemu ugrupowaniu rozwinięcie skrzydeł."

Blokuje rozwiniecie skrzydeł, ciekawe... Gdyby pozwolił "rozwinąć skrzydła" Zalewskiemu, Sikorskiemu i Mężydle, PISu już dawno by nie było. Dziwie się, że tą utartą przez salon, kłamliwą opinię, powtarza człowiek, który nasłuchał się jego kłamstw i manipulacji, będąc niekrótko na etacie w Agorze (Tok FM). Kaczyński wielokrotnie dowodził, że potrafi otworzyć się na tzw. centrum. Zawsze kończyło się to próbą rozbicia partii. Pojawiali się rozłamowcy, zwolennicy tego "centryzmu", którzy chcieli przejąć ster w partii. Przedkładali interes swojego, stosunkowo niewielkiego elektoratu, ponad interes twardej 20-30% prawicy. Przekonywali, że tamci będą wierni do końca, że to fanatycy, którzy poprą Kaczyńskiego zawsze i wszędzie, nawet jeśli będzie stawiał na byłych UDeków. Podobną tezę lansował niedawno Pan Igor w głośnym tekście "PISowski naród" (, czy jakoś tak). Otwarcie na centrum ma sens, jeśli nie obędzie się kosztem totalnej marginalizacji prawicy. Żaden z dzisiejszych(wczorajszych) pjonków nie miał pomysłu jak to uczynić.

I ta przepełniona utopijnym pragnieniem pointa:

"Jeśli Kowal chce mieć choć cień szansy, musi dziś znaleźć sposób na obudzenie swoich działaczy, na zmobilizowanie ich do działania i obudzenie entuzjazmu. Musi czym prędzej przebrać swoją partię – zamienić jej krótkie spodenki na dorosły strój. Na razie jeszcze nie odświętny, ale wygodny. Taki, w którym da się szybko biegać i ciężko pracować."


Już widzę jak nienaganny dyplomata, bywalec salonów i kolorowych tefałenowskich studiów, będzie biegał po polskich miasteczkach i wsiach z nową, atrakcyjną nowiną. Za co i z czym? Już widzę jak jego topniejący w oczach "żołnierze", słynący z pracowitości i siły persfazji, za friko z pełnym zaangażowaniem skutecznie zdobywają wyborców.

Oczywiście można wierzyć w tanią propagandę, którą sieje od wielu miesięcy na salonie24 europoseł Migalski. To ten, który twierdził, że Kluzica jest/będzie polską Margaret Thatcher i Angelą Merkel w jednym. Można też chodzić na koncerty Mandaryny i raczyć się dowcipami z "porannego W-Fu". Ja podziękuję. Życzył bym sobie, by podobnie, wyraźnie określił się publicysta, który potrafił - jako jedyny polski dziennikarz - namówić Obamę na wywiad. Tak inteligentnemu człowiekowi nie przystoi bujać w pracy w obłokach.

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka