chinaski chinaski
2679
BLOG

"Gazeta" szykuje się do demitologizacji JP II

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 90

W kilku wielkich liberalnych (obyczajowo) tytułach amerykańskich i zachodnioeuropejskich pojawiła się ostra krytyka pontyfikatu Jana Pawła II. To tak przy okazji beatyfikacji, żeby nie było zbyt pięknie. Lewactwu z oczywistych względów nie podoba się spuścizna Ojca Świętego, który przecież mimo swej wyjątkowej życzliwości i otwartości, w kwestiach etycznych czy światopoglądowych pozostawał wierny tradycji. Poza tym mówił prawdę i zauważał problemy, pouczał - co tęgim głowom lewaków się wyraźnie nie podobało.

Przy okazji uroczystości (beatyfikacyjnych) w Watykanie powraca się do słów papieża, jego przesłań dla społeczeństw, polityków, wiernych. Kłóciły się one dramatycznie z argumentacją dzisiejszych autorytetów z Palikotem i Tarasem na czele. Cóż więc począć?

Najlepiej odbrązowić postać. Niech jedyny realny autorytet jednoczący Polaków, stanowiący zaporę dla pożądanej przez postkomunistów i polskie lewactwo laicyzacji narodu, upadnie. On żył w innych czasach, był poczciwy, dobroduszny, ale jednak zacofany, stary, przymykał oczy na pedofilię księży, nie ugiął się w sprawie "gumek" i legitymizacji "pedalstwa", jakże często się mylił - takie mniej więcej opinie zaczynają nieśmiało, ale coraz powszechniej wylegać ze szczurzych nor urbanowego "NIE" na salony.

Nieprzypadkowo L. Wałęsa, człowiek dumnie wpinający sobie podobiznę Matki Boskiej w klapę od marynarki, przyznał z przekonaniem, iż jednak nie należy przesadzać z rolą JP II w obaleniu żelaznej kurtyny. Wszak wiadomo, że Lech nawet bez duchowego wsparcia papieża, bez jego płomiennych przemówień, podtrzymujących w mieszkańcach PRLu wiarę na wolność, ten "wind of change", dodający otuchy, także przeskoczyłby przez mur Stoczni Gdańskiej i "wymanewrował" w pojedynkę całą komunistyczną wierchuszkę  z Jaruzelem i Panem Czesiem na czele. To ludzie honoru, Ojciec Święty nie chciał jakoś - za autorytetami - tego podkreślić.

Dziś ś.p. Janowi Pawłowi II dostaje się od czołowej recenzentki Kościoła Katolickiego, pracownicy największego ośrodka medialnego w Polsce, przy okazji rytualnego "jeżdżenia" po Kaczyńskim. Niestrudzony tropiciel kościelnych brudów - Katarzyna Waśniewska (zbieżność nazwisk z o. Wiśniewskim przypadkowa), przy okazji beatyfikacji piszę:

"W wywiadzie dla PAP prezes PiS podzielił się wspomnieniami z pontyfikatu papieża Polaka. Te z roku 1991, z pierwszej pielgrzymki papieża w wolnej Polsce są "troszkę bolesne": "Kształtujący się dopiero establishment bardzo źle przyjął naukę moralną, którą wtedy głosił Jan Paweł II. Papież mówił wtedy: 'Nie zmarnujcie wolności i pamiętajcie o Dziesięciu Przykazaniach'".

Prezes PiS wytyka, że "Elity przyjęły to źle, a miały niesłychanie duży wpływ na świadomość społeczną poprzez demoralizujący przekaz mediów. Ludziom wmawiano, że symbolem wolności jest sex-shop, życie prywatne a po części i publiczne powinno biec według zasady - róbta, co chceta. Do dziś płacimy za to bardzo wysoką cenę. Ojciec Święty się temu wyraźnie przeciwstawił i to zostało przyjęte niedobrze. Spiritus movens tej akcji byli też ludzie, którzy obecnie rządzą Polską"."


Wiśniewska tak zrozumiała słowa prezesa:

"Jednym słowem przyszli politycy Platformy Obywatelskiej byli w latach 90. anarchistycznymi erotomanami, przyjechał papież, pogroził palcem, więc go zlinczowali. I dalej mamy degrengoladę. Ktoś w końcu musiał to powiedzieć, bo inaczej wyniesienie polskiego papieża na ołtarze przebiegałoby w sztucznie cukierkowej atmosferze."


Tak właśnie swym czytelnikom Pani Kasia obnażyła się zupełnie (żeby to pierwszy raz): rozumowanie ...no... czerskie, jak na "intelektualistkę" przystało. I ta charakterystyczna kpina - "wynoszenie polskiego papieża na ołtarze", "sztuczna cukierkowa atmosfera"...

Problem w tym, że prezes PIS powiedział prawdę; faktycznie w 1991 r. JP II w jednym ze swoich wystapień zwracał się do elit rządzących, przestrzegał przed pokusą laicyzacji społeczeństwa, ślepym naśladownictwem zachodniego lewactwa. Gdy przypomina to o. Rydzyk w Radio Maryja, można napisać jakiś (, któryś z kolei) paszkwil, że przecież Jan Paweł II wywodził się z kościoła krakowskiego, albo że nie wiedział o wszystkich karygodnych występkach schizmatyka z Torunia; ewentualnie sprawę zamilczeń. Jeśli jednak mówi to J. Kaczyński, niekwestionowany lider w konkurencji "zainteresowanie mediów", człowiek, którego każde wypowiedziane zdanie, każde napisane słowo, rozbierane jest przez sztab ekspertów na czynniki pierwsze, polityk, który nawet jak milczy i się nie rusza to przecież obraża, buntuje, dzieli, niszczy, podjudza, pluje nienawiścią...

Dlatego Wiśniewska musiała pojechać po bandzie, takie szczere słowo na beatyfikację właśnie:

"Gwoli ścisłości: w 1991 r., papież mówił ostro o fikcji wolności, o niszczeniu polskich rodzin, o aborcji. Filozof Barbara Stanosz komentowała: "Wizyta papieska poprawiła samopoczucie tej części elity politycznej, która dąży do ideologizacji polskiego życia społecznego i politycznego w duchu doktryny katolickiej". I niestety miała rację. To nie była najszczęśliwsza z pielgrzymek, diagnoza papieża przedstawiała Polskę w krzywym zwierciadle. Ale kto powiedział, że papież nie może się mylić? (Jarosław Kaczyński powinien wiedzieć, że papieska nieomylność dotyczy tylko kwestii wiary i dotyczy nauczania ex cathedra).
"

Faktycznie, ta pielgrzymka nie była najszczęśliwsza, bo... Ojciec Święty skrytykował ostro cała ideologiczną podbudowę "Gazety Wyborczej" i Unii Demokratycznej - wiodących budowniczych III RP. Jakże tamte słowa JPII świetnie korespondują z wieloma audycjami goszczącymi na antenie katolickiej rozgłośni z Torunia. Papież też siał nienawiść, wtrącał się w nieswoje sprawy, politykował, był ortodoksem, fiksował mówiąc, byśmy bronili krzyży?

Nauczania Jana Pawła II nie sposób pogodzić z ideologią A. Michnika. Papież ze swoimi poglądami, którymi raczył "autorytety" nie tylko podczas "nieudanej" pielgrzymki z 1991 r. , lokował się znacznie bliżej Radia Maryja niż gmachu przy Czerskiej.

Przy okazji beatyfikacji, powrotu do rozmów o spuściźnie Jana Pawła II, nie sposób tego nie zauważyć. Dlatego w następnych latach obalanie ostatniego idola, przybierze na sile. Będzie to proces smutny, bo brutalny; wszak nie od dziś znamy metodologię działań duchowych spadkobierców towarzyszy KPP-owców.
 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka