chinaski chinaski
3807
BLOG

Tusk przegrał dużo wcześniej. P. Śmiłowiczowi

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 52

Przed dzisiejszą sejmową debatą "smoleńską" napisałem koledze, że tuż po przemówieniu Tuska, rozpocznie się litania w wykonaniu "niezależnych" ekspertów; tych zatroskanych o "prawdę", którzy w jej imię będą przekonywać motłoch, iż premier wybronił się wybornie, że zachował się jak mąż stanu.

Jasne było od początku, ze taki przekaz popłynie ze studiów TVN24, Polsat News, TVP Info, i redakcji "Gazety Wyborczej". Nie sądziłem, że także nasz salon ("NIEZALEŻNE forum publicystów"), będzie legitymizował tego rodzaju manipulacje.
 
Na "jedynce" właśnie wisi tekst P. Śmiłowicza, publicysty, który nie kryje zachwytu nad zręcznością premiera Tuska. Klakierstwo niskiej próby, zero racjonalnej argumentacji.
Pan Piotr pisze:

"Przekonująco argumentował
(Tusk -przyp. chinaski) też, że powinniśmy być gotowi do przyjęcia całej prawdy o katastrofie. Nawet jak będzie dla nas niewygodna. Pokazał w ten sposób, że prawda jest dla niego ważniejsza niż interes polityczny i zapewne zyskał tym sympatie wielu."

O ile pamiętam, już byliśmy przez wiele długich miesięcy karmieni(katowani) przez rząd (PO) tą niewygodną dla nas (a dokładnie dla PIS-u) "prawdą" (Śmiłowiczowi najwyraźniej ciągle mało). To było działanie permanentne, celowe. Przypomnę, że wiceprzewodniczący klubu PO, kłamał w blasku jupiterów, iż L. Kaczyński był w chwili tragedii pijany, że minister Kopacz twierdziła, że miejsce katastrofy zostało przekopane co do milimetra, że nie można mieć do Rosjan zastrzeżeń w tym względzie. Przez setki dni nie mieliśmy pojęcia, jak faktycznie zachowywali się rosyjscy kontrolerzy z wieży lotniska w Smoleńsku (Tusk wiedział o tym już w kwietniu), nie mieliśmy pojęcia, że w organizmie gen Błasika Ruscy "wykryli" obecność alkoholu ("nasi" to wiedzieli, ale nie zneutralizowali tej niebezpiecznej dla wizerunku Rzeczpospolitej informacji).

I tak po ludzku, obserwując Tuska występującego po kilkudniowych ostrych treningach z Ostachowiczem, łamiącym głos tam, gdzie guru kazał, marszczący czoło w ten charakterystyczny, sztuczny sposób, trzeba być niebywałym cynikiem, by na poważnym portalu publicystycznym snuć tezy, "że prawda jest dla niego (Donalda) ważniejsza niż interes polityczny".

O wystąpieniu Kaczyńskiego zaś publicysta "Newsweeka" nie mógł napisać inaczej niż tak:

"Z trybuny przemawiał człowiek, z którego emanowały z trudem skrywane osobiste urazy. Człowiek, który sprawiał wrażenie kogoś, kto z trudem panuje nad emocjami. I który był wiarygodny tylko dla własnych zdecydowanych zwolenników, kolportując z trybuny sejmowej teorię, że bezpośrednią i główną przyczyną katastrofy było złe sprowadzanie Tu-154M przez rosyjskich kontrolerów. Teorię w oczywisty sposób nieprawdziwą dla wszystkich racjonalnie myślących."

Ależ niesprawiedliwa ocena! Wystąpienie Kaczyńskiego było wyważone. Szczerze, spodziewałem się raczej ostrej mowy oskarżycielskiej w stylu wczorajszej enuncjacji A. Macierewicza, tej wygłoszonej na forum połączonych komisji sejmowych. Tymczasem Prezes PIS mówił stanowczo, ale w żadnym momencie nie dało się odczuć, że działa kierowany chęcią osobistej wendetty. Po tym, co w ostatnich zwłaszcza dniach zaprezentował premier (bawił w najlepsze w Dolomitach, kiedy Rosjanie bili nas w twarz na oczach całego świata), lider opozycji miał wszelkie prawo do mocnej, merytorycznej krytyki. Tak też postąpił J. Kaczyński.

D. Tusk dziś w sejmie krzyczał, udawał, że nic się nie stało, że nic nie "spieprzył". Prawda jest oczywiście inna, co Pani Anodina z Panem Morozowem (w imieniu W. Putina) dobitnie, nie tylko figurantowi Tuskowi, ale całemu polskiemu narodowi, pokazali kilka dni temu. Możemy za ten policzek podziękować naszemu "mężowi stanu".

Tusk mimo ewidentnych błędów, zaniechań, (sposób przygotowania wylotu samolotu rządowego na uroczystości do Smoleńska, przyjęcie 'na dobre oczy' narzuconej przez Putina 'cząstki' konwencji chicagowskiej jako podstawy prawnej wyjaśniania przyczyn wydarzeń z 10 kwietnia, wreszcie ta niewybaczalna indolencja w zakresie poczucia jakiejkolwiek odpowiedzialności politycznej za to, co się stało), był dziś butny, pewny siebie, pyszałkowaty. Nie miał sobie NIC do zarzucenia. Bufon. Byłoby może i śmiesznie, gdyby nie chodziło o największą tragedię narodową po 1945 r...

Widocznie słynną wypowiedź błazna S. Nowaka o D. Tusku (, że premier jest dotknięty palcem boskim, nie może się mylić), Pan Śmiłowicz potraktował wybitnie poważnie. Jego problem.

Tusk przegrał już dawno. Nie tyle jako polityk,  czy wdzięczny produkt made by Ostachowicz; on przegrał jako kierowniczy Rzeczpospolitej, jako człowiek. Nie wątpię, że Donald lubi oglądać siebię w takim TVN24; gorzej gdy wpatruje się w siebie o poranku, w lustrzanym odbiciu, na moralnym kacu...

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka